środa, 25 kwietnia 2012

Zagrajmy w WASTELAND 1. Część IV.

Część czwarta – Nomadzi na kółkach

Kolejna mapa świata – tym razem z całą trasą, jaką przebyli nasi dzielni bohaterowie, poczynając od Centrum Strażników.


Zwróćcie uwagę, że mapa nieco spoileruje: wiemy, gdzie kopać. My jednak odkryjemy to miejsce później!

Z pamiętnika Joshuy Grahama, przywódcy wyprawy.

We wtorek przybyliśmy do obozu nomadów. W okolicy wszyscy wołają na nich "kolejowymi", ponieważ te obrośnięte brudem obiboki zwykły przemieszczać się pociągiem, ciągniętym przez stado wołów. Marnotrawstwo dobrego mięsa, jeśli mam być szczery i jak tylko przejmiemy kontrolę nad tym parszywym plemieniem i nauczymy ich demokracji, zmusimy do przegłosowania ustawy, według której wszystkie woły trafią do maszynki do mięsa majora McDonalda!

Zbliżamy się do obozu Pustynnych Nomadów

Wkraczasz do obozu Pustynnych Nomadów. Przeczytaj paragraf 2.
PARAGRAF 2
Przybywacie do obozu kolejowych nomadów. Zapuszczone bydło leniwie przechadza się pomiędzy zakurzonymi namiotami, z których wyglądają ponure twarze. W oddali, na torach, stoją rozklekotane wagony kolejowe, obłożone drewnem, skórami i kawałkami blachy falistej. Dwa wagony – lokomotywa z przodu oraz wagon mieszkalny na końcu składu - wyglądają nieco lepiej niż pozostałe. Gdy tylko się zbliżacie, głucha cisza ogarnia cały obóz. Czujecie się nieswojo pod spojrzeniem nomadów. Wreszcie jeden z nich występuje naprzód. „Witajcie, Strażnicy. Jestem Hamulcowym tego pociągu. Będę zaszczycony, jeśli odwiedzicie mnie w wagonie mieszkalnym, zanim stąd odejdziecie. Tymczasem, raczcie przyjąć naszą gościnę”. Hamulcowy odwraca się i kieruje z powrotem w stronę obozu.

Hamulcowy mi się podoba! Od razu zwietrzył pismo nosem i zapewne chce poddać obóz pod naszą jurysdykcję. Nie wiem czemu, na widok osad otoczonych pustynią mam niepohamowaną ochotę na szerzenie demokracji! Ciekawe czy płynie tu ropa?
Tak czy owak, od razu ruszyliśmy do Hamulcowego.

Przed wagonem mieszkalnym.
Na dole: Hamulcowy wita was w drzwiach wagonu. Dziękuje wam za przyjęcie zaproszenia i mówi, że chciałby, abyście zanieśli pewną rzecz Head Crusher’owi w mieście Quartz.   Na górze: Hamulcowy pyta, czy zaniesiecie jego przesyłkę.

przeczytaj paragraf 54
 PARAGRAF 54
„Zabierzcie tą kartę VISA do Head Crusher’a w Quartz.” Gdy Hamulcowy podaje wam kawałek plastiku, promienie słońca odbijają się od hologramu oślepiającym błyskiem. Wsuwasz kartę do kieszeni kamizelki, gdy mężczyzna oddala się bez słowa.

Uznałem niedorzeczną prośbę Hamulcowego za rodzaj inicjacji - jeśli się sprawdzimy, łatwiej będzie nam przejąć władzę nad dzikusami!  Poza tym, muszę przyznać, że na widok tego kawałka plastiku rozmarzyłem się o niedzieli w centrum handlowym...

Karta VISA

Postanowiliśmy rozejrzeć się po obozie. Idąc wzdłuż składu pociągu, nagle zaatakował nas straszliwy smród - jeszcze gorszy niż ten w Centrum Ogrodniczym!
- Co tak śmierdzi? - wzdrygnęła się Dr Fuller i muszę przyznać, że kiedy tak marszczy ten swój śliczny nosek, wygląda oszałamiająco. Nastrój zepsuła Restenkova:
- Zupełnie jak we Władywostoku... Tak przynajmniej czytałam! - dodała szybko.

Przeczytaj paragraf 43
PARAGRAF 43
Gdy przechodzicie obok otwartych drzwi do tego wagonu, zapach fermentujących owoców kaktusa niemal zwala was z nóg. Gdy tylko przyzwyczajacie się do półmroku panującego w wagonie, odkrywacie pokrytą słomą podłogę, na której walają się butelki Wężowych Popłuczyn Doktora Biliousa Balfoura. W głębi wagonu dostrzegacie brodatego człowieka, który z trudnością próbuje złapać równowagę podczas karkołomnej sztuki siedzenia. Wreszcie, zauważywszy was, postać bełkocze: „Witajcie w moim skromnym domu, dobrzy ludzie. Wejdźcie!”


„Wejdźcie i doznajcie oświecenia… hik… niechaj zadziwi was wiedza Włóczęgi… hik… smark…” Włóczęga taksuje was zamglonym wzrokiem. „Dobrzy ludzie, niczego tak bym nie pragnął, jak porozmawiać z wami o sprawach duchowych, lecz niestety obecnie jestem pozbawiony ambrozji, która wprowadza mnie w trans”. Aby zademonstrować swoje liche położenie, Włóczęga potrząsa pustą butelką Wężowych Popłuczy i patrzy na was wyczekująco…

Pokręciłem głową.
- Ty brudny, zapchlony dzikusie! - powiedziałem. - Wiesz, gdzie sobie możesz wsadzić te swoje komunistyczne sprawy duchowe?
Wtedy jednak wtrącił się K.Boomzo:
- Szefie, ja bym tego nie lekceważył. Kto wie, co powie, jeśli przyniesiemy mu wódkę. Może zdradzi nam coś, co może się przydać.
- Właśnie! - zawołała Jackie, jakby ją ktokolwiek pytał. - Poza tym to znana wyrocznia, słyszałam o nim!
- Morda w kubeł, gówniarzu! - odparłem, bo nie lubię jak ludzie bez prawa głosu zabierają głos. - Pani Fuller?
- Tak, jeśli znajdziemy gdzieś Wężowe Popłuczyny, możemy mu dać jedna butelkę.
- Restenkova? - zapytałem pro forma, żeby wiedzieć, co myśli każdy członek grupy. Nie usłyszałem odpowiedzi, bo tłusty babsztyl obwąchiwał puste butelki i wciąż powtarzał:
-Jak w domu, zupełnie jak w domu!


W następnym wagonie natknęliśmy się na kilku sprzedawców i rzuciliśmy okiem na ich asortyment. Jako że mieliśmy całkiem sporo gotówki (dzięki bogu, że wieśniaki w Centrum Ogrodniczym byli takimi kretynami!), postanowiłem nieco lepiej wyposażyć mój oddział.

W asortymencie sprzedawcy mamy między innymi książkę, manierki, łomy, silnik, maski przeciwgazowe, licznik Geigera, lusterko, słoik i mapę...

...oraz zapałki, siekierki, linę i młot.
 Kupiłem po siekierce dla każdego - to elegancka broń na eleganckie czasy, powiedziałby mi mój mistrz, O.B. Kennoble. Teraz poczuliśmy prawdziwą siłę!
W pewnym momencie Jackie zauważyła:
- O, ten silnik wygląda zupełnie jak ta część, która zepsuła się w Highpool.
- O czym ty znowu pieprzysz?
- No, nie pamiętacie? W Highpool było nawet ogłoszenie o zepsutej pompie wodnej! Jest nawet nagroda!
- Nagroda, powiadasz - rzekłem i zamyśliłem się. Nasza ostatnia wizyta w Highpool nie wypadła zbyt dobrze, Kwatera Główna wściekała się, że przez nas tamtejsi mieszkańcy traktują Strażników podejrzliwie. Zupełnie nie rozumiem czemu. W każdym razie naprawa pompy wodnej zmyłaby ze mnie niechęć przełożonych! Z ciężkim sercem wysupłałem pięćset dolarów na silnik.
- Dobra, ludziska - powiedziałem. - Kompletnie się spłukaliśmy. Sprzedajmy to, co niepotrzebne!
Dr Fuller sprzedaje om - ponieważ używa pałki, łom tylko leży jej w plecaku.

Nareszcie jakaś porządna broń! Z toporami daleko nie zajdziemy, ale w porównaniu z łomem to ogromny postęp!
Zarządziłem odwrót do Highpool, celem naprawy pompy, lecz K. Boomzo uparł się, że chce obejrzeć ciuchcię z bliska. Jako że mam słabość do jego fanaberii, ruszyliśmy na drugi koniec pociągu. Spotkaliśmy tam bardzo dziwnego typka. 


W pobliżu ciuchci.

Maszynista uśmiecha się do was i pyta, jak mógłby wam pomóc. Na dole: Przeczytaj paragraf 28



PARAGRAF 28
Gdy tylko wchodzicie na lokomotywę, natykacie się na niskiego, lecz dobrze zbudowanego faceta, odzianego w pasiasty kombinezon i znoszoną, połataną czapkę kolejową. „Witajcie! Jestem maszynistą tego pociągu”. Mężczyzna pokazuje gestem obóz. „Mam nadzieję, że wasz pobyt tutaj zaliczycie do udanych”.

- Już zaliczamy - odparłem z uśmiechem, klepiąc z zadowoleniem wiszący u pasa toporek. - Pogadajmy o tym, co słychać w obozie!

W odpowiedzi na słowo CHAT (pogawędka – słowo-klucz w dialogach w Wasteland): Przeczytaj Paragraf 17


PARAGRAF 17
„Mamy tu trzy klany: Atchisonów, Topeków i Santa Fe. Możecie się zaopatrzyć w naszym wagonie handlowym lub nieco rozerwać w wagonie hazardu. Jeśli macie ochotę, Wyrocznia-Włóczęga oferuje przepowiednie. Z tego co wiem, Hamulcowego już spotkaliście”. Na wzmiankę o Hamulcowym, twarz Maszynisty wykrzywia grymas niezadowolenia, zaraz jednak uśmiech powraca na jego oblicze. „Czujemy się bezpieczniejsi, gdy są tu Strażnicy, więc zostańcie tak długo, jak zechcecie!”


- To oczywiste - rzekłem. - A ten Hamulcowy to jakiś twój znajomy?
Pytamy o Hamulcowego – Brakeman.


Maszynista wygląda na niezadowolonego. „Niestety, na naszym ludzie ciąży brzemię tego kretyna Hamulcowego. Upiera się przy swoich hokus-pokus. Wyobrażacie sobie, że ten dureń niedawno zasugerował, żeby użyć silnika zamiast bydła do ciągnięcia pociągu? Ten przygłup zwali nam na głowę gniew bogów!”

- Nie może być, napędzanie pociągu silnikiem? - westchnąłem z oburzenia. 
- A co to jest silnik? - zapytała Restenkova, ale postanowiłem ją zignorować dla odmiany.
- No dobra, opowiedz mi teraz coś o tym waszym Włóczędze.



Pytamy o Włóczęgę (Hobo).


„Bogowie zesłali na nas błogosławieństwo, jakim jest obecność Włóczęgi. On nie tylko przynosi nam dużo szczęścia, ale jest także znaną wyrocznią. Wiele osób przybywa tu z daleka, aby usłyszeć proroctwa.  Niestety, straciliśmy naszego poprzedniego Włóczęgę, gdy, zamroczony  boską wizją, wypadł z wagonu w Needles.
 - Słyszałem o tym - jęknął K.Boomzo, co zupełnie mnie zaskoczyło. - Podobno jego ciało zeżarli bezdomni. Powiadają, że mieli kaca przez tydzień!
- Tak, to smutna historia - zgodził się Maszynista.
- A o tym coś wiesz? - spytałem go, pokazując kartę VISA.
Pytamy o kartę Visa

Przeczytaj paragraf 86
 PARAGRAF 86
„Head Crusher lubi karty VISA” Maszynista uśmiecha się.  „Smaruje je masłem orzechowym i zjada”. Potrząsając głową, mężczyzna mówi: „Dziwaczne, ale w sumie prawie wszystko tu jest dziwaczne. Poza obecną tu kompanią, oczywiście”.

Dr Fuller szybko przejęła kontrolę w rozmowie:
- Opowiedz nam o tutejszych klanach, co? Atchinsonowie, na przykład...
Pytamy o Achtisonów

Twarz Maszynisty rozświetla uśmiech. „Achtisonowie” – mówi – „są godni zaufania i ciężko pracują. Sam jestem z Achtisonów, tak jak Hamulcowy, ale on ma domieszkę Topeków – ze strony matki”.
 - Ci Topekowie to chyba straszne dupki? - zapytała Fuller.
Czas na Topekan

Maszynista kręci głową. „Klan Topeków jest bogaty i potężny. Nie lubię gadać źle o naszych klanach, ale Topekom nie ufam. Bez kija do nich nie podchodź!”

- A ci trzeci... jak im było? Santa Fe?
Po pytaniu o Santa Fe: „Santa Fe to najbiedniejszy z klanów, ale generalnie to dobrzy ludzie.”

Wypytawszy Maszynistę o wszystko, wreszcie mogłem wydać rozkaz wymarszu do Hihpool. Po kilku godzinach znaleźliśmy się w warsztacie, gdzie szybko zlokalizowaliśmy feralną maszynę.
Tu jest maszyna, która wymaga naprawy. Można się tego dowiedzieć, jeśli (o ile dobrze pamiętam), użyje się na niej percepcji. W czasie poprzedniej wizyty w Highpool, zupełnie o tym zapomniałem.

Kilku mechaników, którzy akurat pracowali w warsztacie, nawet nie zwróciło na nas uwagi, gdy zaczęliśmy majstrować przy pompie. Pożyczyłem sobie kilka kluczy i śrubokrętów i zabrałem się do pracy. Z pomocą K.Boomzo (Restenkova aż paliła się do roboty, ale nie umiem ogarnąć, jak kobieta może wiedzieć cokolwiek o czymś tak skomplikowanym, jak montaż silnika? Niech lepiej wraca do tych swoich skalpelów na sali operacyjnej!) udało mi się zamontować część. Silnik zamruczał cicho, zakasłał, aż wreszcie zaczął miarowo pracować. Mechanicy odwrócili się w naszą stronę, a zdziwienie malowało się na ich twarzach. Wyglądali jak hipisi, którym ktoś wręczył powołanie do wojska.
„Chcieliśmy naprawić to ustrojstwo już  od dłuższego czasu! Proszę, przyjmijcie nasze szczere i serdeczne podziękowanie!”

- Sram na wasze szczere podziękowanie! Gdzie nagroda, brudasy?
Jeden z mechaników pokiwał głową i zaraz znalazł się dla nas worek z prezentami.
W nagrodę dostaliśmy Mangler (nadal nie wiem co to, jest to jakaś prymitywna wyrzutnia rakiet), 4 kurtki skórzane (jedną już zdążyłem zabrać), 8 magazynków 9mm, 4 biżuterie, 436 dolarów (opłacalny interes!)

Przez chwilę wahałem się, czy pozwolić członkom zespołu na założenie skórzanych kurtek - bałem się, że mój strój przestanie być już tak unikalny i twarzowy. Na szczęście wśród łupów była kurteczka z wężowej skórki! Piękna kurteczka z wężowej skórki! Zaraz ją na siebie wrzuciłem, oddająć resztę badziewia reszcie drużyny.
Wszyscy członkowie drużyny mają już jakiś pancerz (AC – czyli klasa pancerza – wynosi 1 u każdego).

- Mam wrażenie, że od poszczególnych klanów nomadów możemy dowiedzieć się czegoś przydatnego. Wiem, że trochę marudzimy, ale chyba zgodzicie się ze mną, że warto się tam przejść!
Ruszyliśmy więc z powrotem do składu pociągu. Po drodze napadły nas jakieś krwiożercze bestie, ale szybko się z nimi uporaliśmy. Zrobiłem wycięcie na siekierce, która po raz pierwszy przyniosła mi zwycięstwo w walce.
Nuklearny Puchatek. Nie sądzę, aby wabił się Kubuś...
 Santa fe nie okazali się zbyt rozmowni, do tego poszczuli nas jaszczurką!

Strażnik zatrzymuje cię przed wejściem do namiotu i pyta, czego chcesz.

Strażnik nie ma czasu na pogaduchy i sugeruje, żebyś marudził za uszami maszyniście”.

Gila Monitor to jakiś rodzaj jaszczurki. I to właśnie nas napadło...

...i było warte masę doświadczenia!

 Klan Topeka to co innego - od razu zaprosili nas do środka. 
Reakcja na słowo „Chat”: Strażnik spogląda na was i pokazuje, że powinieneś wejść do namiotu.

Ich piękny namiot zrobił na nas ogromne wrażenie. Czego tu nie mieli? Szafy, sofy, nawet fotel bujany! I zepsuty automat z napojami! Tylko Restenkova gderała:
- Plugawe burżuje! Oby lud pracujący znacjonalizował tą jaskinię zepsutego kapitalizmu!
Niczym w transie, rozglądaliśmy się po namiocie. Byliśmy tak zaaferowani, że ledwo usłyszeliśmy głos strażnika, który wcześniej wpuścił nas do środka:
- Witajcie w klanie Topeka... GŁUPCY!

Znajdujecie się w pięknie umeblowanym namiocie. Mężczyźni, kobiet, dzieci i starcy uśmiechają się do ciebie. „Witajcie w klanie Topeka… Głupcy!” Na te słowa wszyscy członkowie klanu wyciągają ukrytą broń i rzucają się na was!
 Obnażając zęby w koszmarnych grymasach, cały klan zbliżał się do nas powoli. Z początku byliśmy zupełnie zaskoczeni. Wreszcie jednak odezwałem się:
- Strażnicy! Siekiery w dłoń i za demokrację!
Rozpoczęła się rzeź!
„Jestem z klanu Topeka” 6 kobiet Topeka.

5 starców Topeka.

Dwie grupy, po 2 dzieci z Topeka

Jesteśmy otoczeni! Możemy poruszyć się w którymś z kierunków i lepiej to zrobić, ponieważ żadna z grup przeciwników (te fioletowo-niebieskie postacie) nie jest w zasięgu naszych toporków. W grze możliwe jest też rozdzielenie drużyny, ale nie będziemy się w to teraz bawić ;) . 
 Postanowiliśmy na początku nieco przetrzebić populację dzikusek, a potem zabrać się za najgroźniejszego przeciwnika, jakim z całą pewnością byli mężczyźni.
Cała ferajna (oprócz mężczyzn, którzy czaili się nam za plecami).
 Rozgorzał nieopisany chaos. Fuller, jak na lekarza przystało, dokonywała czystych dekapitacji i profesjonalnych trepanacji. K. Boomzo zniknął wśród kobiecych ciał, a górująca nad wszystkim, potężna postura Restenkovej, budziła trwogę wśród naszych przeciwników. Nawet Jackie, ze swoim nożem, siała popłoch i zniszczenie wśród dzieci klanu Topeka. Ja sam zaś wpadłem w szał.
Rozdawałem ciosy na lewo i prawo. W tym zamieszaniu nie widziałem nawet gdzie rozdaję ciosy. Poczułem zapach krwi...
- Tak! - krzyknąłem, gdy kolejny z mężczyzn padł pod moim toporem. - Na tym polega niesienie ogarka demokracji!
Straciłem rachubę, na ilu starcach dokonałem łaskawej eutanazji. Na chwilę przerwaliśmy walkę. Każdy, kto jeszcze pozostał przy życiu, z ledwością łapał oddech. Zostało ich niewielu, może pięciu, a my, choć od stóp do głów cali byliśmy pokryci posoką, wciąż czuliśmy głód zabijania.
Dobijanie niedobitków.

I dzieci...
 Wreszcie, w rogu namioty, pozostał nasz ostatni przeciwnik - krwiożerczy dzieciak, uzbrojony w pistolet. Niewiele myśląc, rzuciliśmy się na niego.

Wreszcie, bitwa, która na zawsze zapisze się w annałach Strażników Pustyni jako Bój w Namiocie Topeków, dobiegła końca. Mogliśmy sobie pogratulować...

Jak zwykle Fuller zgarnęła większość doświadczenia.


Jak na zwycięzców z demokratycznego kraju przystało, po opanowaniu namiotu przeciwnika, ograbiliśmy go do cna. Wciąż żałuję, że nie znaleźliśmy nawet jednej baryłki ropy...

Nóż, szlafrok i łopata

Nóż i biżuteria

2 łomy, 2 siekierki, 2 noże, 1 młot, 5 dolarów

2 noże, 1x Wężowe Popłuczyny, 1 zepsuty toster (który na razie zostawiamy; przyda się potem, ale na razie nie ma co zagracać sobie ekwipunku).
 Butelka Wężowych Popłuczyn, jaką wyciągnęliśmy z martwych palców jakiegoś starca, przypomniała nam o tutejszej wyroczni.
- Mam nadzieję, że po tej drace nie będziemy musieli zabić wszystkich nomadów - zażartował sobie K.Boomzo.
Okazało się, że mieszkańcy obozu przyjęli fakt zmasakrowania Topeków z zupełną obojętnością. Udaliśmy się więc do Włóczęgi, który przyjął dar z nieskrywaną radością.

Z powrotem u wyroczni...

Przeczytaj paragraf 46

PARAGRAF 46
Spoglądacie z niedowierzaniem, jak Wężowe Popłuczyny znikają w gardle mężczyzny. Włóczęga uśmiecha się, beka, a, jego oczy zachodzą mgłą. „Wystrzegaj się człowieka, który żyje dłużej niż całe pustkowia!” Oczy wyroczni stają się na powrót czyste. 

Obładowani ponad miarę, postanowiliśmy opchnąć nieco szmelcu u tutejszych handlarzy i wyruszyć w dalszą drogę do Quartz. Wielkie zwycięstwo, osiągnięte w namiocie Klanu Topeka, napawało nas dumą i radością! Niech żyje Ameryka!

Sprzedaliśmy jedną łopatę...

Łom...


Dwa kolejne łomy...

I ostatecznie mamy 564 dolary. Dopiero w Quartz będziemy mogli sprzedać resztę rzeczy (pistolety, magazynki etc.)
Uff, dzisiaj sporo rozmów. Jeszcze jeden odcinek i wreszcie trafimy do pierwszego dużego miasta w grze. Zapraszam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz