sobota, 26 maja 2012

Zagrajmy w Wasteland - część VIII

Szlajanie po gospodach

Gospoda pod Dyliżansem stała w centrum miasta. Graham miał tam umówione "jakieś spotkanie" z tą obrzydliwą barmanką. postanowiłam nie odstępować go na krok.
Budynek robi dobre wrażenie - nieźle utrzymany, duży. Nie zdradzę za wiele, jeśli już teraz napiszę, że wewnątrz natknęliśmy się na basen! Z wodą!

Wkraczacie do Gospody pod Dyliżansem

Witam wy gospodzie
 Szybko zlokalizowaliśmy recepcję i ruszyliśmy w tamtym kierunku.
Napis nad drzwiami oznajmia: RECEPCJA

 Niestety, okazało się, że recepcjonista, będący zapewne właścicielem tego przybytku, chrapie sobie w najlepsze przy biurku. K.Boomzo rzucił pomysł, żeby obudzić go w sposób nagły.
Jest tu biurko, za którym siedzi śpiący mieszkaniec miasta. Drewniany  kontuar przedziela pokój.
 Niewiele się namyślając, postanowiliśmy zrobić facetowi psikusa i wdrapaliśmy się na kontuar.
Wdrapujecie się na kontuar.
 Niestety, recepcjonista okazał daleko posunięty brak zrozumienia i wyraźne ubytki w kwestii poczucia humoru! Obudził się, wyciągnął gnata i zawołał: Pieski! Bierzcie ich!
Urzędas wyciąga pistolet.

Pitbulle wyskakują znienacka, szczerząc kły. 2 kundle.


 Musieliśmy ich zabić.


Zabawna obserwacja: Spanie w dzisiejszych czasach bez straży i nie w zamkniętym pomieszczeniu to samobójstwo. Nie możemy czuć się winni!
1 magazynek łupu.
 Umierając, recepcjonista zdołał jeszcze wycharczeć: Pułapka cię dorwie!
Umierający urzędas charczy: "Pułapka was dorwie".
 K.Boomzo, który od początku wizyty na recepcji ostrzył sobie zęby na zajrzenie do szafki z aktami, podejrzliwie obejrzał mebel.
- Są kable - warknął. - Skurczysyn to zaminował. Odsuńcie się, spróbuję to odbezpieczyć i odzyskać trochę materiału wybuchowego.
Myślę, że tak powiedział, ponieważ w podniecie tylko coś grugrał, charczał i mlaskał.
Szybko zabrał się do roboty...
Wewnątrz upchana jest bomba. Na szczęście przeciąłeś odpowiedni kabelek i rozbroiłeś ją. Szafa na akta jest zamknięta.
 Graham w trymiga otworzył zamek.
Zamek otwiera się. Wewnątrz są hotelowe dane, pudełko z pieniędzmi i przedmiot, któremu warto przyjrzeć się bliżej...

Materiały wybuchowe, kasa i zupełnie bezużyteczna książka.
 Niewiele, choć ucieszyło nas, że zdobyliśmy nieco plastiku. Może się przydać. W każdym razie ruszyliśmy w stronę kuchni. W jadalni, choć wyglądała na opuszczoną, natknęliśmy się na kilku zbirów. Nie chcieli za bardzo z nami rozmawiać.. Cóż, ich strata.

Dywan jest poplamiony krwią. Jesteś w jadalni. To miejsce wygląda na opuszczone.

Zbiry wyciągają broń. "Nie lubimy ludzi łażących przy naszym  stole! Wypierdalać!"

Prosta walka.
 Niestety, ich broń była bezużyteczna, zostawili nam tylko nieco amunicji.
 Kucharz także nie grzeszył miłością do bliźniego - z miejsca obrzucał nas mięsem...


Zabawna obserwacja: Gospoda kojarzy się z miłym, ciepłym miejscem do odpoczynku i rekreacji. Pustkowia wszystko potęgują, więc Pod Dyliżansem było miejscem gorącym i dostarczającym masy rozrywek.
Dół: Stary kucharz wytrzącha w twoją stronę łyżką: "Mówiłem, żebyście się do mnie nie zbliżali!" GÓRA: Kucharz rzuca w waszą stronę wiadro z gorącym tłuszczem. Pancerz Grahama i Dr Fuller absorbuje obrażenia.

DÓŁ: Podłoga jest śliska od tłuszczu. GÓRA: Poślizgnąłeś się, uderzając głową o stół.
 Zabraliśmy kucharzowi nóż i poszliśmy dalej.
Za wcześnie zrobiłęm ten obrazek - kucharz miał bodaj tylko nóż. W każdym razie nie dało się go utłuc.

I znów się ślizgamy...

Ten stolik jet pełen brudnych naczyń. Szklanka jest wypaskudzona rybim tłuszczem, a na talerzu leżą rybie ości.
 Gdy wyszliśmy, skoczył na nas jakiś idiota, wymachując bronią i wrzeszcząc coś niezrozumiale. Kolejny samobójca.
Mulefoot (?) rzuca się na was. "Pracuję dla Brzydala. Nie muszę się na to godzić!" - wrzeszczy.
 Korzystając z okazji, że gospoda oferowała masę rozrywek, postanowiliśmy przeszukać pokoje.
Pokój numer 10
 W pokoju nr 10 nic nie było, choć szukaliśmy porządnie.
Jest tu prosty stół.

Krzesło oparte jest o ścianę.

Obskurne wyro przylega do ściany. Jego nogi ledwo się trzymają.

Pokój 11.
 Tu było najwyraźniej centrum rozrywkowe. Mieszkała tu masa pijaków z psami, którzy z miejsca porachowali swoje szanse w walce z nami. 
Niestety dla nich, wynik okazał się błędny.
Mieszkają tu pijaki. To miejsce przypomina chlew. Śmieci walają się wszędzie, a smród przyprawia was o mdłości.

Pijaki dzielą to miejsce ze stadem kundli. Wyczuwając obcych, psy otaczają was i skaczą do gardeł!

Pijak o szaleńczym spojrzeniu rzuca się na ciebie, wrzeszcząc dziko.







 Szybko zmniejszyliśmy przeludnienie w tym pomieszczeniu. Ciała i krew ładnie komponowały się z ogólnym syfem i brudem. Tradycyjnie, wbrew logice, Graham nakazał przeszukanie pomieszczenia. Ciekawe co mogli ukrywać tacy ludzie? Strzykawki z HIVem?
Na stole są resztki jedzenia, butelki, popielniczki i karaluchy.
 A jednak coś udało się nam odkryć. Same śmieci, jak się okazało...
Krzesło jest oparte o ścianę. Zaglądasz pod nie i znajdujesz...

Wężowe szczyny i trochę kasy.
 Alkohol się przyda!
Obskurne wyro przylega do ściany. Jego nogi ledwo się trzymają.
 Wśród mieszkańców pokoju jedenastego jeden był zbyt pijany by walczyć. Postanowiliśmy wziąć go na spytki. 
DÓŁ: Młody pijak tuli się do pustego dzbana. Jest zaskoczony waszą obecnością. GÓRA: "Czego chceta?" - pyta. "Nie krzywdźcie mnie, jestem miły. Pogadam z wami, tak, pogadam..."
 Graham zapytał o jakąś forsę (MONEY)
"Nie mam forsy, ani wódy" - mówi. "Ale mam tajemnicę. Gang nic nie wie..."
 Zapytaliśmy o tą tajemnicę (SECRET)
Naprawdę nic nie mam, ale stary Fred ukrywa coś w swoim krześle, tak sądzę.
 Zapytaliśmy o burmistrza (MAYOR)
Trzymają burmistrza Pedrosa w Ratuszu. Znalazłem tylne wejście, o którym nie wiedzą.

 - Jakie tylne wejście? - zapytał Graham. Najwyraźniej postanowił ratować burmistrza. Ciekawa jestem po co. (COURTHOUSE)

"Sekretne przejście do Ratusza jest za służbówką, na końcu alejki." Potrząsasz pijakiem. Jego oczy zachodzą mgłą i mężczyzna odpływa.
 UWAGA! Po wizycie w pokoju 11 i przeszukaniu go (zabierzcie wszytko, co w nim jest), uaktywnia się tzw. "Super Loot Bag bug" czyli błąd gry, który generuje worek z niezliczoną ilością różnych (zwykle przepakowanych) przedmiotów. Worek pojawia się na południu gospody, przy ogrodzeniu. Jako że jest to exploit (albo wręcz czit) nie będę z niego korzystał (chyba że gra mnie zmusi - jeśli znikną jakieś ważne przedmioty, konieczne do ukończenia Wasteland, np. klucze, spróbuję je znaleźć tutaj). Poniżej kilka zdjęć tego, co można znaleźć w Super Loot Bagach.
Topory, amunicja, kasa i książki...

...kobiety (?), wyrzutnie rakiet, pałki, rakiety sabotowe i 0 karabinów jonowych...

... pistolety maszynowe, karabiny M17, RED RYDER (najlepsza broń w grze!), więcej rakiet...

... Głowy Finistera (przedmiot questowy). siekiery, biżuteria...
 ...i masa innych rzeczy. Stron jest sporo, można tu zaopatrzyć się w topory protonowe i pancerze wspomagane. Nie polecam, to trywializuje rozgrywkę, ale jeśli uznacie WL za zbyt trudną grę - proszę bardzo.
Otwieramy drzwi do pokoju 12-go.

A przy okazji Graham podnosi swoje umiejętności otwierania zamków! Miło!
 W pokoju 12-tym kilka osób w skupieniu obserwowało pisarza przy pracy! Naprawdę! Kilku zbirów i parę kobiet patrzyło, jak przy stole jakiś facet bazgrze piórem po paierze. Zagadka antropologiczna!
Kilka osób gapi się. "Pisarz" - mówią - "to wspaniały człowiek. Nie przeszkadzaj mu".
 Niestety, Restenkova nie mogła sie oprzeć, by nie przeczytać paru słów zza ramienia pisarza. Trąciła go lekko, co musiało zaowocować konfrontacją...
"Nie zawracajcie mu głowy! Jego powieść przyniesie pokój naszym czasom!" Mężczyzna pracujący przy stole mówi: "Piszę Ostatnią Wielką Amerykańską Powieść".

Zabijemy was, aby dać mu tę szansę!

Poszło szybko...

Aczkolwiek niewiele zyskaliśmy.
 Pisarz nie zwrócił na to uwagi. Trupy i zamieszanie jakie wywołaliśmy zupełnie go nie interesowały. 


Zabawna obserwacja: Większość pisarzy gówno wie o życiu i jego odbieraniu.


Pokój 14-ty (pokoju 13-go nie było) zamieszkiwał psychol, który chciał nas zastrzelić, chowając się za stołem. Naprawdę nie wiem, po co mielibyśmy ratować tutejszego burmistrza z łap gangsterów!
To pokój Obliteratora! Wyjdzie, lub zginiecie!

Pokój pełen jest mundurów i ubrań w kamuflującym kolorze. Słyszycie kogoś, lecz nie widzicie.

Pozostawił po sobie tylko amunicję i odrobinę kasy.
 Pod swoim krzesłem trzymał jeszcze parę naboi.

 Nadszedł czas na pokój 15-y. Znów wdaliśmy się w bezsensowną, ale odświeżającą dawkę przemocy. Tym razem bandziory. 

Rewolwerowiec zezuje na ciebie. "Ja jestem Zezul, a wy jesteście martwi!"

Uwaga! Chcą was rozerwać na małe kawałeczki!

Easy as pie, czy też bułka z masłem.


Zezul, jak sama nazwa wskazuje, strzelcem był raczej marnym.

Ale zostawił skórzaną kurteczkę, która ma pewną wartość sprzedaży. Miło!


Na stole leżą resztki jedzenia, butelki, popielniczki i karaluchy. Zauważacie jedną nieotwartą butelkę. Jest pokryta śladami paluchów, ale zawsze coś...

Kolejne wężowe szczyny dla naszej drużyny.
 Dalej była służbówka... Wewnątrz znaleźliśmy sporo szpargałów, chemikalia, śmieci...
Drzwi są opisane: służbówka.

Na pułkach leżą butelki z mydłem.

Na pułkach leżą puszki z chemikaliami. 

To hotel z klasą! Są tu nawet papierowe nakładki na deski toaletowe!

Znajdujecie zamkniętą, drewnianą szafkę.
 Oczywiście na widok zamkniętych drzwiczek, Graham odruchowo wyjął z kieszeni zestaw wytrychów. Prawdopodobnie to rodzaj choroby zawodowej.
Gdy tylko otwierasz zamek, słyszysz głos za plecami.

Wewnątrz był Servo Motor - rodzaj silnika, który przyda się nam DUŻO PÓŹNIEJ! Na razie go zostawiam.
 Dwie służące- pokojówki wyskoczyły na nas, gdy tylko zajrzeliśmy do szafki. Kolejne ofiary. Ten koszmar przemocy nigdy się nie skończy... mam nadzieję!
Dwie pokojówki drą japę: "Nie macie tu co szukać!" i przygotowują się, aby sprać wam tyłki!


Nigdy się nie nauczą... :D
 Oprócz dziwnego silknika, znaleźliśmy tu parę przydatnych chemikaliów.
Chemikalia. Też będą potrzebne dość późno. W zasadzie, gdybyśmy nie trzymali się ścieżki fabularnej, już moglibyśmy je zabrać, aby zrekrutować dwóch bardzo fajnych NPCów. Wrócimy tu po to.
 Za służbówką istotnie znajdowała się alejka.  Było tam strasznie ciasno, a drogę zagradzała nam banda pijaków. 
- To co, lejemy? - zapytałam.
- Tak nie można - obruszył się Graham.
- Cooooo? - zdziwiliśmy się wszyscy.
- Nooo, sami wiecie. Wyruszyliśmy, aby się dowiedzieć, co morduje ludzi na pustkowiach. Na razie wychodzi na to, że to my. Spróbujmy się dogadać!
Teraz go sumienie tknęło. Idiota!
Widzisz pijaków śpiących w alejce.
 Też mi dogadanie: Postanowili nas przepuścić, jeśli damy im trochę wódki. Restenkowa oburzyła się na ten pomysł, jednak Graham bez szemrania podał im dwie butelki szczyn. Idiota.
Pijak zatrzymuje cię. "Stary, masz co dla mnie? Przepłuknąłbym gardziołko!"

Dzięki!

Pijak czka. "Dzięki wielkie! Tam jest właz." Za potrzaskanym stołem znajdujecie właz.
 - Na razie tam nie idziemy, rozejrzyjmy się jeszcze po hotelu - zarządził Graham.
- Taa. Tam oszczędziłeś paru pijaków, a tu będziesz dalej mordował bezbronnych gości hotelowych. Świetnie! - odezwałam się.
- Czy chociaż jeden z nich był bezbronny? - odparował.
Nie będę dyskutować z idiotą!
Pokój nr 16.
 Pokój szesnasty był z grubsza pusty...
Naprawdę nic tu nie ma!
Więc poszliśmy do siedemnastki.

Pokój nr 17.
 Tu również nie odkryliśmy niczego wielkiego, poza odrobiną forsy pod łóżkiem.
Rzuciłeś okiem pod łóżko. Na szczęście pokojówka zapomniała tu posprzątać!

69 (sic!) dolców!
 Wreszcie nadszedł moment, gdy dotarliśmy do pokoju 18-go.
- Dalej pójdę sam - powiedział Graham.
- Nie, musimy iść z tobą - powiedziała Restenkova.
- Właśnie - dodałam. - Tubylcy lubią zastawiać pułapki. Jeszcze stracisz głowę!
- Muga bunga boom! - dorzucił K.Boomzo.
Graham zrobił się czerwony i schował paczkę prezerwatyw do kieszeni.
- Jak wam każę, to pójdziecie w cholerę! - rzekł.
- Jaasne - pokiwaliśmy głowami.
Otworzyliśmy drzwi i ujrzeliśmy...
Cóż, ja wybuchnęłam śmiechem, a Grahamowi szczęka opadła do samej ziemi. Dobrze ci tak, bucu!
Dostrzegacie kobietę na wózku inwalidzkim. "Cześć, jestem Laurie" mówi. "Moja mama, Ellen, powiedziała, że wpadniecie.

Aby się upewnić, że jesteście w porządku, powiedzcie mi, co powiedzieliście mojej mamie, albo co ona powiedziała do was...

You Are Cute Too.

Jesteście w porządku. Musimy być ostrożni. Jestem pewna, że wyzwolicie nasze miasto. Zabierzcie rzeczy ze stołu, to wam pomoże. Zakładnicy są na trzecim piętrze...

... ratusza. Tylne schody prowadzą tam z pierwszego piętra. Schody są w pokoju z aktami. Drzwi są z metalu, ale nie mają silnej ochrony.

Dowiedzieliśmy się, że hasło do Ratusza brzmi "MUERTE".
 Swietnie! Ten idiota nie miał teeraz wyboru, jak tylko wyzwolić miasto. Mam ochotę wsadzić mu PAVULON w dupę.
Otrzymaliśmy 2 manglery (nadal nie wiem co to), amunicję, granaty, pistolety i trochę forsy.

Laurie obraca wózek i mówi: "Powodzenia. Nie będzie mnie już tutaj, kiedy wrócicie".
 - Pomoc miejscowej ludności zapewni nam porządne wpływy w Quartz. Nie możemy się wymigać! To nasz obowiązek - przemówił Graham.
- Nadal masz nadzieję, że bzykniesz tą całą Ellen, co? - zapytałam. - Żadnych szans. Ale jeśli przy okazji zabijemy paru bandytów, jestem skłonna pomóc tej zapyziałej dziurze. A teraz - ostatnie dwa pokoje...


W 19-ce nie było niczego. Za to w pokoju numer dwadzieścia...
Pokój nr 20

Chugbum, pora potrenować celność" - krzyknął bandzior.

Co wy tu robicie! - krzyknął zbir. - Bierz ich, Wilku! - polecił swemu psu.

Oni NAPRWDĘ nigdy się nie nauczą... :P.

Trochę kasy i amunicji.
 Tradycyjnie chcieliśmy zajrzeć pod łóżko, gdy K.Boomzo nas powstrzymał.
Zauważacie skręcony kabel i podejrzewacie, że jeden fałszywy ruch spowoduje wybuch. 
 Na szczęście K.Boomzo miał nosa.
Przecinasz właściwy kabel i rozbrajasz pułapkę.
 Warto było!
Dynamit, kasa i amunicja.
 - Czas sprzedać rzeczy! - zawołał Graham. - A potem uwolnić burmistrza!
Wychodząc z Gospody, natknęliśmy się na trzech motocyklistów (z braku paliwa zasilali swoje motory chomikami). Nie obyło się bez przemocy. Sama radość!
 W oknie budynku obok K.Boomzo zauważył rozbierającą się kobietę. Razem z Grahamem postanowili wejść na drzewo i podejrzeć co nieco. Niestety, okazął się to trudniejsze, niż myśleli.
Potęga mocy powstrzymuje cię, podglądaczu! - to nawiązanie do gwiezdnych Wojen, oczywiście!
 Sklepikarz ucieszył się na nasz widok. Musiał nieźle zarabiać na tym, co mu przynosiliśmy!
Zaczynamy sprzedaż, mając 4486 dolców...

sprzedajemy magazynki...

...pistolety i znów magazynki...

I mamy 6546 forsy. Ładny utarg jak na szlajanie po barach i gospodach!
W następnym odcinku ratujemy burmistrza!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz